Jestem skrybą. Zapisywanie napotkanych sytuacji i zasłyszanych zdań to mój odruch bezwarunkowy. Telefon pełen jest wyrwanych z kontekstu zdań, w torebce walają się zabazgrane paragony i skasowane bilety. Dzisiejsza listopadowa aura naprowadziła mnie na zaplecze poezji. Zaplecze, bo to nic wzniosłego, ot, ścinki i świstki, które zebrały się przez ostatnie lata w kolaż skrywanej przez męskie ego poetyckiej nutki. Dziękuję,
Panowie.
Gdynia. Wiosenna noc. Zabieram Alana i Ścibora na plażę, zahaczamy o
sklep. Rozmawiamy tam dłuższą chwilę, nie mogąc się na nic zdecydować.
Sprzedawca przygląda nam się ukradkiem. Gdy kasujemy zakupy, zbiera się w
sobie i pyta:
Sprzedawca: Przepraszam… Pan się nazywa Alan?
Alan: Tak.
Sprzedawca: A pan się nazywa Ścibor?
Ścibor: To prawda.
Sprzedawca (uradowany): Miron, bardzo mi miło.
Poczułam się bardzo zwykłą Gosią. Idąc dalej, mijamy Teatr Muzyczny,
przechodzący wielki remont i rozbudowę, z odrąbaną całą ścianą frontową.
Ja: Nie mogę patrzeć na nasz zdemolowany teatr. Tyle wspomnień z dzieciństwa, chce mi się płakać!
Ścibor: Nie martw się. Przecież to tylko peeling.
Docieramy na plażę, Alan pływa w morzu. Mamy gęsią skórkę od patrzenia. Wychodzi, opatula się.
Alan: Morze ma w tej chwili z 10 stopni.
Ścibor: A życie ile?… Z 7?
Nadmorska knajpa, patrzymy z Bajerem na ciemne morze. Rozmawiamy o życiu.
Ja: Skąd w ludziach tyle zawiści i jadu?
Bajer: Nie przejmuj się nimi. Oni śmieją się w piwnicy swojego serca.
Lato. Festiwal Woodstock. Świta. Nie mogę zlokalizować Kuby i wysyłam mu kontrolnego smsa. Po chwili przychodzi odpowiedź.
„chrap chrap chrap chrap chrrrap ap ap ap…
…chrap chrap chrapchrap chrap
Uratuj mnie albo dobij.”
Autor nieznany. W notatkach niezanotowany.
Mężczyźni nie rozmawiają o emocjach.
Mężczyzna: To są tajemnice z mułu mojego serca.
Festiwal kabaretowy. Bankiet. Rozmawiamy z Sikorem, zmęczeni po całym dniu festiwalowania. Pojawia się jedzenie na stolikach.
Ja: Idziemy po kanapkę?
Sikor: Duma nie pozwala mi się pchać.
Ja: Słusznie. A jak nic nie zostanie… najemy się dumą.
Refleksja o życiu improwizatora jednego z dwóch krakowiaków.
Jeffrey/Elvis: Mamy zawód obarczony wysokim ryzykiem niewyspania.
Sasza ma świadomość, że nie jest zwykłym kabareciarzem.
Sasza: Jestem synem puenty, pasierbem żartu.
Pokazuje na przypinkę festiwalu „Podaj Wiosło”, na lewej piersi.
Sasza: Przyczepiłem sobie nad sercem. Nie na sercu… bo tam mam rozrusznik puent.
Zjawisko niespotykane:
Stolik oparty na zaufaniu.
Jarek o przyszłości.
Jarek: Ja najbardziej szanuję teraźniejszość świata.
A gdy ta zawodzi, nadchodzi „Syfiastość selawizmu.”
Termoz o moich odrzucanych absztyfikantach.
Termoz: Oni nie zagrali na gitarze twojego serca.
Zielona Góra, Klub Gęba. Środek nocy. Gramy w planszówkę, która powinna
była zakończyć się trzy godziny temu. Już wtedy było wiadomo, że i ja i
Wojtek jesteśmy na przegranych pozycjach. Nie da się ukryć, że zapał do
gry spada, gdy wiesz, że już nic nie ugrasz, a przed Tobą jeszcze długa
droga do finału. Lekko przysypiamy, znudzeni, słuchając
rozemocjonowanych graczy prowadzących. Wojtek raczej się nie odzywa. Po
wszystkim, na zegarze trzecia nad ranem, a wszyscy znajomi, czekający na
koniec naszej gry już dawno zrezygnowali i poszli spać. Zbieramy pionki
i karty. I wtedy odzywa się Wojtek.
Wojtek: Ale żal będzie umierać, co?…
W historiach wystąpili: Alan Pakosz, Ścibor Szpak, Tomasz Majer, Kuba
Śliwa, Władysław Sikora, Michał Ociepa / Michał Próchniewicz, Przemysław
Sasza Żejmo, Jarek Marek Sobański, Wojciech Tremiszewski, Znany
Wojciech Kamiński.
Zostaw komentarz