Listen to "Zapach Wspomnień" on Spreaker.

Zapach wspomnień to odcinek trochę poetycki i może niebezpośrednio związany z improwizacją, aczkolwiek impro ma w nim swój udział. Nagrałam go na początku 2021 roku i opowiadam w nim o świecie pozbawionym zapachów.

Od października (teraz mamy marzec) żyję bez zmysłu węchu i rośnie we mnie lęk, że tak już zostanie. Lęk przed tym, co utraciłam. Moje przemyślenia dzielą się na dwie grupy – przyziemną, związaną z codziennym funkcjonowaniem i odbieraniem świata i drugą, w której zmysł węchu jest kluczem do wspomnień. Co, jeśli tracąc węch i tracimy wspomnienia razem z nim?

Po roku pandemii nie muszę Wam tłumaczyć, jak to się dzieje, że człowiek traci węch.

Pracowałyśmy z siostrą na międzynarodowym festiwalu impro Spunk w Zurychu, w Szwajcarii, o czym wspominałam w poprzednim odcinku podcastu. Wracając po ponad tygodniu, na lotnisku psiknęłam się perfumami i… nic nie poczułam. Dałam do powąchania siostrze pod nos i aż prychnęła mówiąc, że zapach jest zbyt intensywny. Poczułam się jak bohaterka filmu, ugryziona przez zombie.

Potem były testy i przeróżni lekarze – ale nie o tym chcę opowiedzieć.

Wiem, że w rankingu zmysłów węch wydaje się najmniej potrzebny. Można bez niego żyć. Kiedy jednak go nagle tracisz, orientujesz się, ile razy dziennie ludzie odnoszą się do zapachów. A Ty czujesz się, jakby otaczał Cię jakiś plan astralny, do którego nie masz dostępu, jakbyś nie widziała tego, co wszyscy wokół widzą.

Bardzo niepokojące jest usłyszeć pytanie, czy czujesz spaleniznę – od razu myślisz, że coś się pali, a Ty nawet o tym nie wiesz! Jakby był pożar w budynku, siedziałabym sobie z książką do czasu, aż zobaczyłabym dym. A co, jeśli będzie ulatniał się gaz? A co jeśli TY śmierdzisz i wszyscy o tym wiedzą, poza Tobą? Myślę, że łatwo wpaść w nerwicę natręctw na tym punkcie. Można się nieustannie myć i prać czyste ubrania. Nie wiesz, czy nie przesadzasz z perfumami, o ile w ogóle ich jeszcze używasz dla doznań innych ludzi. No i nie wypróbujesz nowego zapachu, bo kto by chciał ryzykować czymś nieładnym. Jeśli się psikasz, to swoim, zapamiętanym zapachem bo, mimo że nie czujesz, to WIESZ, jak pachniesz.

Śnią mi się zapachy.

Przypominają mi się nagle zapachy. Dom babci, matrioszka na jej półce. Perfumy z Avonu, których używałam w liceum. Stare szachy, które wyciągnęłam z szafy po Gambicie.

Poszłam na zakupy, zajrzałam do sklepu herbacianego, pomyślałam, że chociaż umilę sobie siedzenie w domu dobrą kawą. Podeszła do mnie miła pani, by doradzić w wyborze. I zaczęła otwierać słoiki i podtykać mi pod nos do powąchania. Przecież jej nie powiem, że nie mam węchu i będę tłumaczyć, że to już od dawna i jestem zdrowa, bo biedna się przerazi. To zaczęłam wąchać i mówić „mmmmm, super są, no nie wiem, którą wybrać”…

Kupiłam dwie.

Spoiler – kawa smakowa jest kawą zapachową. Ona nigdy nie była smakowa, tylko nam się tak wydawało.

Dostając kwiaty od Ukochanego, wącham je. Zawsze. Nie próbuję pozbywać się tego odruchu. Chcę wierzyć, że się jeszcze przyda.

Wącham to, co gotuję. Czyli wdycham ciepło znad garnka. Smażona cebula gryzie w nosie, dając złudzenie zapachu. Tak samo ocet.

„Niektórzy nie poczują mandarynek w te święta”, głosiły memy. No faktycznie. Tak samo nie poczują, czy sałatka jarzynowa w słoiku po kilku dniach już skisła, czy jeszcze nie.

To nie tylko tak, że nie czujesz truskawek czy kremu. Nie czujesz swojego partnera. Nie czujesz własnego dziecka. Zamykasz oczy i masz wrażenie, że śpi obok Ciebie ktoś obcy. Że Twoje dziecko to podmieniony kosmita. Nie czujesz zapachu własnego domu, wracając do niego po dłuższej nieobecności.

Mózg walczy. Oszukuje. Dorabia zapachy pamięcią. Pierwszy wdech zdaje się nieść zapach, jeśli widzisz, co wąchasz. Kawę na przykład. Przy drugim dopiero demaskujesz tę iluzję. Albo, kiedy zamkniesz oczy. Mózg pamięta. Tylko na jak długo?

Oczywiście naoglądałam się filmów, takich jak „Ostatnia miłość na Ziemi” z McGregorem i Evą Green, gdzie wirus pozbawia ludzkość po kolei wszystkich zmysłów. Trudno jest nie myśleć o tym, że jeśli na pstryk można stracić węch (i smak u niektórych), to skąd pewność, że coś nie może wyłączyć innych zmysłów?

U mnie poprawą jest to, że nie mogę już wdychać płynów do dezynfekcji jak powietrza. Coś tam czuję z tego spirytusu i ocet też już jest obecny. Chyba raz czułam świeżo smażoną cebulę, trzymając głowę w garnku.

Chyba muszę zacząć tworzyć sobie kronikę zapachowych wspomnień. W końcu wspomnienia, do których się wraca, pozostają świeże, prawda?

Maj i wypatrywanie kwitnących bzów. Czerwiec z jaśminem. Czerwcowe noce, najkrótsze i najcieplejsze noce, kiedy wracacie po północy z imprezy, a z horyzontu nie znika łuna zachodu, tylko przesuwa się na wschód. Śpiewają ptaki i patrzycie w gwiazdy. W środku gorącego lata zapach rozgrzanej słońcem skóry. Koszonej trawy. Letniego deszczu i burzy. Mokrego asfaltu. Łąka pełna gorących, suchych traw i kwiatów. Zapach gofrów na deptaku w turystycznej miejscowości nadmorskiej. Dymu z ogniska. Pierwszego wiosennego grilla.

Boże Narodzenie, zapach piernika, mandarynek, cynamonu, grzanego wina, olejków do ciasta. Choinki, chwilę po tym, jak otworzy się balkon i wpuści mroźne powietrze.

Jesienny las pełen brązowych liści, świeczki, kadzidła i olejki eteryczne, kiedy chce się zawinąć w koc z książką.

Zapach tej benzyny, wiecie której. Opon w garażu.

Zapach morza, uspokajający o każdej porze roku.

Twój pies, ale nie mokry brudas, tylko taki cieplutki, suchy i puchaty.

Chlor na basenie, nieprzyjemny zapach, ale ile dni spędzonych w szkole sportowej na nauce pływania. Aquapark z dziką rzeką.

Gazetki z Avonu z perfumowanymi stronami. Jeden konkretny zapach, którego używałam w ramach eksperymentu tylko w czasie wymiany ze szkołą ze Szwecji, żeby zaimpregnować nim wspomnienia z tej przygody. Zadziałało, zdobyłam klucz.

Tylko teraz okazuje się, że drzwi do kantorka z tymi kluczami mi się zatrzasnęły.

A jakie zapachy przywołują Wam konkretne wspomnienia?