„Mi podstawili dopiero autobus. Sto razy w nim zasypiam! W ogóle, dopiero do niego wsiagdłam. I terz jade spad i og godziy ie chce drzts!” – Można zasnąć podczas pisania smsa? Można!
Jak zapytacie mnie, co mi się śniło, to zazwyczaj mam odpowiedź, dopóki się nie rozmyje w porannej rutynie. Mam wrażenie, że kiedy ja przestaję improwizować ja jawie i kładę się spać, za impro bierze się mój mózg. Rozkłada na biurku wszystkie ostatnie spotkania, obejrzane filmy, przeżyte emocje, fragmenty snów z przeszłości i projektuje. Oznacza to bardzo wiele rzeczy, ale to, czym chciałabym się z Wami podzielić, to te kilka historii…
- Śniło mi się, że jestem w pracy i ktoś czegoś ode mnie wymaga. Na szczęście byłam asertywna i powiedziałam, że sen nie jest od pracowania.
- Dzwoni Wiolka. Pyta gdzie jestem. Zapomniałam o impro treningu Histerii i jestem już spóźniona. No bajzel. Budzę się z tego snu w środku nocy i orientuję się, że zapomniałam, że muszę rano jechać na impro trening Histerii. Nastawiam budzik. Wstaję na czas. Niedługo, zamiast robić notatki w kalendarzu i włączać przypomnienia w telefonie, po prostu będę ucinać sobie drzemki.
- Stoję na plaży, na Malediwach. Słońce razi, odbijając się od fal, po których ślizgają się surferzy. Woda jest turkusowa i przejrzysta, a na szerokiej plaży nie ma ludzi. Robię zdjęcie. Po czym myślę „Szkoda, że nie da się wywołać zdjęć ze snów”.
- Siedzę na ławce i patrzę na nietypowy budynek, asymetryczny ceglany wieżowiec, oświetlony zachodzącym słońcem. Ładny. Pomyślałam – Ciekawe, czy prawdziwy, czy mi się śni. I wtedy przyszedł Steve Buscemi wołając, że się stęsknił.
- Siedzimy ze znajomymi na balkonie w wieżowcu, zmierzcha. Nagle, z jakiegoś punktu poza horyzontem rozchodzi się ledwo widoczna fala, jak od wybuchu. Gdy dochodzi do nas, znika cała elektryczność. Nim się obejrzeliśmy, nadchodzi druga fala, jeszcze delikatniejsza. Gdy do nas dochodzi, tracimy oddech. Wbiegamy do mieszkania. Wszyscy osuwają się na ziemię, by po chwili obudzić się ze zmienioną percepcją. (prawie, jak z Enter the Void)
- Pędzimy w kierunku dużego, opuszczonego domu. Zza drzew wypadają kolejne zombie. Weranda jest zabita deskami, biegniemy na tył, tam wpadamy do środka przez wyłamane okno. Barykadujemy się w środku. Biegniemy na pierwsze piętro i patrzymy przez okno, jak wylewają się ze wszystkich stron. Słychać łomot na dole. I pozostaje mi jedno pytanie – budzić się już teraz, czy ciągnąć sen dalej i zobaczyć, czy da się walczyć z zombie gołymi rękoma?…
- (Styczeń) Dzień podróży onirycznych. 7 rano. Budzę się. Wychylam z mojej kuszetki, słyszę, że stoimy w polu, bo strajk kolei dwie godziny. Lepsze to, niż telefon o 5 rano rok temu, w pociągu do Wrocławia, czy żyjemy bo się pociągi w okolicy zderzyły. Pociąg stoi pod moim domem. Co będę siedzieć, jak tak ładnie i ciepło, idę do domu na te dwie godziny. Patrzę przez okno kuchni – pociągu już nie ma. Jak to, przecież nie ma jeszcze 9:00! Jak ja teraz do Krakowa dojadę?… Ahaa… Nice try, Mój Mózgu, ale omsknąłeś się z tym letnim dniem. Zaciskam powieki. Otwieram oczy. Sufit pociągu. Nadal stoimy w polu.
- Śniło mi się, że nie mogę zasnąć. Zgadnijcie, czy się wyspałam.
A co Tobie się śniło?
Zostaw komentarz