Siedzę właśnie w naszym pięknym Teatrze Muzycznym na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Akurat mam przerwę między filmami. Jak do tej pory widziałam kilka, między innymi „Twój Vincent”, o Van Gogh’u, gdzie każda klatka jest namalowana farbą olejną; naukowy „Photon” o ewolucji od początku wszechświata, przez rozwój DNA, po wizje przyszłości; „Pokot”, uroczy i mroczny zarazem, o zbrodni w otoczeniu dzikich zwierząt, który jeszcze może dostać Oscara; „Atak paniki”, połączone historie różnych ludzi na skraju utraty kontroli. Bardzo różne filmy. Co to ma do impro? Zaraz powiem.

Festiwal jest ściśle powiązany z Gdyńską Szkołą Filmową, w której studiowałam reżyserię. Pracowałam z różnymi, doświadczonymi twórcami, reżyserami, aktorami, scenarzystami i innymi. Każdy z nich miał swoją filozofię i wizję artystyczną. Przekazywali nam je oddzielnie, każdy na swoim przedmiocie, na wykładach i ćwiczeniach. Ale na egzaminach pokazywaliśmy swoje filmy wszystkim naraz, siedzącym ramię w ramię. I wszyscy dawali nam uwagi po obejrzeniu. Myślicie, że dostawaliście jedną, spójną odpowiedź? Nie ma opcji. Każdy patrzył przez pryzmat swojej wrażliwości i estetyki. Z punktu widzenia RZEMIOSŁA, tak, generalnie byli zgodni. Ale z punktu widzenia SZTUKI, dostawało się uwagi z bardzo różnych punktów widzenia. I nawet, jakbyś chciał zadowolić każdy gust – to zwyczajnie niemożliwe.

I to była świetna lekcja też w kontekście impro.

Po cichu się uśmiecham, kiedy słyszę, że ktoś uważa, że posiadł PRAWDĘ. Mojszą, niż Twojszą. Tak samo po cichu się uśmiecham, jak słyszę, że ktoś gra „slow impro”, bo to najprawdziwsze impro. Albo Harolda, bo to jedyne Impro przez duże „i”. Albo, że jest jedna Definicja impro i wszyscy musimy za nią podążać.

Po cichu unoszę brwi, kiedy na warsztatach (na których jestem uczestniczką, albo prowadzącą) ktoś mówi „Ale <ten fajny, znany nauczyciel> powiedział <coś innego>”.

To, co chcę powiedzieć, to MIEJ SWÓJ MÓZG.

Nie da się zadowolić wszystkich. Nigdy. Ani trenerów, ani innych improwizatorów, ani widowni. Prawdopodobnie nawet sam siebie nie zadowolisz, w tym co robisz. Ale tak, czy inaczej, powinieneś być szczery wobec SIEBIE i działać w zgodzie ze sobą.

Ucz się od tylu nauczycieli, od ilu się da. Każdy warsztat może pokazać Ci zupełnie inny punkt widzenia na tę samą rzecz. Każdy warsztat może mieć elementy, z którymi się zgodzisz i z którymi się nie zgodzisz.

I proszę, nie trać czasu, swojego i innych, żeby kłócić się z nauczycielem – bo się nie zgadzasz, albo inny nauczyciel by się nie zgodził. Słuchaj – na słuchaniu się skup. Trener dzieli się swoim punktem widzenia. Ma Cię sprowokować do myślenia. Spróbuj poczuć to, o czym mówi. Nie przyszedłeś tam dowodzić swojej racji. Czy się mylę? Wejdź w jego skórę. I obserwuj siebie.

Nie bądź Wyznawcą żadnego autorytetu, nieważne jak bardzo jesteś zachwycony. To nie jest kult. A jeśli staje się kultem, to coś jest poważnie nie tak.

Kojarzysz takich nauczycieli (z różnych dziedzin), którzy uważają, że mają w ręku Prawdę Absolutną? Którzy udają, że nie ma innych racji i innych szkół? To ich problem, nie Twój. Nie daj się złapać w pułapkę. Jesteś wolny. To oni są więźniami ideologii. Ucz się od kogo chcesz. Pracuj z kim chcesz. I nie daj się wykorzystać, bo będziesz czuł się zbrukany.

Miej za to szacunek do autorytetów. Szanuj ich doświadczenie, pracę i serce, które wkładają w to, co robią. Nie bądź ignorantem. Postaraj się zrozumieć ich filozofię, nawet jeśli rozmija się z Twoją. Przeszli długą drogę, by znaleźć się w miejscu, w którym są. Na początku swojej drogi oni też za kimś podążali, zanim znaleźli swoją drogę, którą teraz z Tobą się dzielą.

I jak już posłuchasz, i zrozumiesz, przefiltruj to przez siebie. Przez swój umysł i serce.

I weź dla siebie to, co czujesz. Co Cię inspiruje. Co jest dla Ciebie wyzwaniem. I dopasuj to do siebie. Przetłumacz na swój język. Nie dopasowuj siebie do żadnego Znanego Stylu – bo możesz w tym zgubić siebie. Resztę odrzuć. Z szacunkiem.

Czy wiesz w ogóle, co możesz zatracić? Co składa się na Ciebie? Co jest dla Ciebie najważniejsze, co Cię jara? Co masz do powiedzenia? Co czujesz, kiedy wchodzisz na scenę, jaki masz kontakt z improwizatorami, widownią? Czy masz ze sobą luz? Łatwiej podążać za kimś zarąbistym i stać się zarąbistym jak on, niż z tego zrezygnować i zaakceptować siebie. Ale to najlepsza droga, żeby być oryginalnym, bez Silenia się na Bycie Oryginalnym. Odbija się w nas całe nasze życie, doświadczenie, wychowanie, kultura, cierpienia, osiągnięcia.

Jeśli chcesz być dobrym rzemieślnikiem, idź śladem swoich idoli. Jeśli chcesz być artystą, idź swoją drogą. Jak miałbyś być artystą, będąc czyjąś kopią?

Picasso powiedział: „Naucz się zasad, jak profesjonalista, żeby móc łamać je, jak artysta.”

Ale nie trać czujności. Jak stracisz pokorę i szacunek, przestaniesz się uczyć. Jak powiedział Einstein: „Kiedy przestajesz się uczyć, zaczynasz umierać.”

I teraz kończy mi się przerwa, i idę obejrzeć film mojego drogiego Profesora, Roberta Glińskiego, i  nieco z jego filmowej filozofii. Nauczyłam się już od niego kilku świetnych rzeczy.

 

PS Wszystko powyższe, to moja filozofia. Przefiltruj przez siebie. Weź, co chcesz. Resztę odrzuć.